Odkąd zaczęłam zapisywać spożyte kalorie w ciągu dnia, to pewne rzeczy stały się lekko skomplikowane. I tak jak na przykład na hasło „znajomi wpadają” od razu miałam milion pomysłów na to, co zrobić na ząb, tak teraz w mojej głowie pojawia się pytanie: a jak to się ma do mojego dziennego zapotrzebowania na kalorie? Wiem, podchodzi to trochę pod paranoję. Nie chcę popaść w jakąś skrajność i oczywiście odstępstwa od dziennych kalori będą miały miejsce, ale póki jestem na początku drogi i tak naprawdę uczę się kaloryczności produktów, to wolę do tego się przyłożyć. Jednak coś zawsze można przygotować. Nie jest to pizza, hamburgery czy nachosy (nawet te domowe ;)), ale coś zdrowszego.
I właśnie taką przekąskę zrobiłam na wieczór ze znajomymi: wegańskie koreczki do piwa nadały się w sam ram. Wystarczy kilka fajnych składników, jakiś sosik i pyszna przegryzka gotowa.
Składniki (26 szt.):
2 kiełbaski grillowe z papryką Polsoi
70 g wędzonego tofu Polsoi lub innej marki
50 g sera wegański
1 duży ogórek kiszony
26 cebulek w occie
13 gram suszonych pomidorów
26 wykałaczek
Szybki sos serowy.
130 g jogurtu naturalnego
15 g nieaktywnych płatków drożdżowych
Sól
1/3 łyżeczki wędzonej papryki
Kukruma
8 koreczków zawiera 164 kcal.
Przygotowanie:
Wszystkie składniki oprócz cebulki kroimy na małe kawałeczki (ma wyjść 26 kawałków z każdego składnika). Na wykałaczkę nadziewamy składniki tak, by koreczek stałna kiełasce i ser żółty był bliżej dołu. Gotowe koreczki przekładamy na patelnię, przykrywamy przykrywką i grzejemy na małym ogniu, bu parówki się podsmażyły, a ser nabrał miękkości (nie rozpuści się, ale będzie miększy). Po około 7 minutach przekładamy koreczki na talerz. Przygotowujemy sos: jogurt sojowy doprawiamy przyprawami i lekko podgrzewamy (mikrofala lub garnuszek). Koreczki są pyszne bez dodatków, ale ja akurat wolę moczyć je w sosie.
3 Komentarze
Gosiu, patrzenie na same kalorie nie ma sensu, nie tędy droga do zdrowia, szczególnie, gdy się jest aktywnym… Lepiej wziąć pod uwagę gęstość odżywczą produktów i zapotrzebowanie na makroskładniki, ma to większy sens kaloria kalorii nie równa niestety :/
Piszę z własnego doświadczenia
Ależ oczywiście, że kaloria kalori nie równa. Zdaję sobie z tego całkowicie sprawę. Dlatego nie jem np. samej czekolady wyczerpując tym samym dzienny limit kalori (:D), tylko jem normalnie. Chodzi mi po prostu oto, żeby mieć świadomość ile jemy, a ile tak naprawdę potrzbujemy. Jedząc produkty pełnowartościowe, nieprzetworzone i nieśmieciowe trzymanie się kalorii ma dla mnie sens.
W stu procentach się zgadzam Chodziło mi bardziej o to jakie jest zapotrzebowanie na węglowodany, tłuszcze, białko itd. i kiedy co jeść żeby dobrze odżywić ciało i dostarczyć mu tego czego akurat najbardziej potrzebuje Co innego rano, przed czy po treningu albo wieczorem…Często jest tak, że kalorie się zgadzają, a czegoś brakuje…Ważna jest aktywność, nasze hormony, praca nadnerczy, metabolizm, stres, tryb życia, nasze schorzenia lub predyspozycje i wiele innych rzeczy, więc temat jest bardziej skomplikowany niż liczenie kalorii przez aplikacje. Przy aktywności i dobrze zbilansowanym jedzeniu ciało samo nam się odwdzięczy, kalorie nie są wtedy aż takie ważne. Chyba, że jest się otyłym na redukcji albo chcesz się wyciąć i startować w bikini fitness ;):)
Do takich wniosków i po eksperymentach na swoim ciele doszłam sama i żałuję, że nie wiedziałam tego wcześniej…