Łososiowy seler, i nie chodzi tutaj o kolor, to kolejna roślinna alternatywa dla osób, które lubią bawić się w kuchni i odtwarzać „stare” smaki. 😉 Tym razem z z selera zrobiłam łososia. Efekt? Zatrważający! Jeśli nie wierzycie to musicie spróbować!
A z takiego łososiowego selera można zrobić wiele ciekawych przekąsek, potraw, sałatek, kremów na kanapki lub tortilli… pomysły się nie kończą. Ja ze swojego łososia na razie zrobiłam roladę szpinakową. Ale już mam plany na kolejne pozycje.
Składniki (kawałek ok. 350 g):
„Ryba”:
350 g selera
1 alga nori
Marynata:
3 łyżki aromatu wędzarniczego w płynie
3 łyżki oleju
3 łyżki wody
2 łyżeczki soli
2 łyżki rozdrobnionych alg morskich
Kilka plasterków surowego buraka (dla koloru)
Taka porcja „łososia” to około 350 kcal.
Przygotowanie:
Selera obieramy i przy pomocy obieraczki do warzyw skrobiemy selera (tak jakbyśmy go obierali). W ten sposób otrzymamy cienkie plastry naszej nie – rybki. 😉 W garnku zagotowujemy wodę i wrzucamy plastry selera. Gotujemy około 20 minut w osolonej wodzie – seler ma być miękki, ale ma się nie rozpadać).
W trakcie gotowania selera możemy przygotować marynatę: do miski dodajemy wszystkie składniki i dobrze mieszamy. Marynaty nie będzie dużo, dlatego po dodaniu selera dobrze go wymieszajcie. Ugotowanego selera odcedzamy i przekładamy do miski z marynatą. Seler będzie delikatny więc delikatnie wymieszajcie go obtaczając wszystkie plastry w marynacie. Selera delikatnie dociskamy do dna miski, a na wierzch kładziemy i dociskamy algę nori uważając, żeby się nie połamała. Miskę zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na noc do lodówki (min 10 godzin).
Następnego dnia pieczemy łososia. Piekarnik nastawiamy na 200 stopni. Na folię do pieczenia kładziemy algę nori, który przykrywała selera. Na algę układamy warstwami plastry selera w taki sposób, żeby na koniec wyszedł nam gruby kawałek „ryby”. Na koniec zwijamy „rybę” w folię zawiązując końce sznureczkiem. Całość wkładamy do żaroodpornego naczynia lub foremki do pieczenia i pieczemy przez 20 minut. Po 20 minutach ostrożnie otwieramy paczuszkę (uwaga na parę) i pieczemy przez 15 minut.
Po upieczeniu „łososia” wyjmujemy i odstawiamy do całkowitego wystygnięcia. „Rybę” można podać na gorąco na przykład z ziemniakami i surówką, lub po wystygnięciu wykorzystać go na przykład do rolady.
3 Komentarze
Tylko że ten aromat to sama chemia …
Super pomysł! Wygląda jak prawdziwy kawałek ryby albo jakiegoś innego mięsa. Koniecznie muszę wypróbować, szczególnie, że mój chłopak tęskni za takimi smakami
I smakuje genialnie! 😀