Właśnie wróciłam z urlopu. Byłam między innymi we Francji, gdzie po raz pierwszy (przy okazji wizyty u zaprzyjaźnionej rodziny) nie skosztowałam francuskich specjałów. Oni za to mieli okazję spróbować polskich wyrobów, bo zrobiłam dla nich pierogi z grzybami i postawiłam na stół kiszone ogóry. 😀 Smakowało, nawet bardzo. Ale nie o tym jest ten wpis. Na pożegnanie dostałam od nich kilka butelek wina z regionu i… ze 3 kg kasztanów! takich z działki od znajomego, nie ze sklepu. Wróciłam do domu i od razu zabrałam się za obróbkę tych pyszności. Na pierwszy rzut powstał kasztanowy tofurnik.
W sumie to nie jest to do końca tofurnik, bo bazą jest masa z kasztanów. Tofu jest zaledwie 200 g, ale postanowiłam tak nazwać ciasto, ponieważ jest to pewna alternatywa sernika. Ciasto jest wilgotne, delikatne i się samo rozpływa w ustach. Wierzch polałam solonym toffe. Mniam, mniam, mniam. Tyle można powiedzieć.
Składniki (okrągła foremka 24 cm):
500 ugotowanych kasztanów (750 przed obraniem i ugotowaniem)
360 ml mleka sojowego
100 ml śmietanki
250 g cukru
1 opakowanie cukru wanilinowego
50 g mąki ziemniaczanej
200 g tofu
Sok z ½ cytryny
Szczypta suszonego owocu wiśni (opcjonalnie)
Słone toffe:
80 ml wody
80 g brązowego cukru
50 g śmietanki
Do dekoracji: płatki migdałów, suszona miechunka
1/12 ciasta to około 200 kcal.
Przygotowanie:
Do garnka wlewamy wodę i zagotowujemy. Kasztany nacinamy nożem z wierzchu (nacinamy dość duży krzyżyk) i wrzucamy do garnka. Gotujemy około 10-15 minut. Moje kasztany były świeżutkie, dlatego już po niespełna 10 minutach były ugotowane. Kasztany wyjmujemy z wody i odstawiamy do wystygnięcia. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni.
Gdy kasztany przestygną obieramy je z łupiny. Jak się uda to też z tej skórki otaczającej owoc. Czasami ładnie odchodzi, czasami gorzej. Nic się nie stanie jak trochę tej skórki będzie w cieście. Obrane kasztany przekładamy do blendera, dodajemy pozostałe składniki i blendujemy na gładki krem.
Formę wykładamy papierem do pieczenia, smarujemy olejem np. rzepakowym i posypujemy mąką krupczatką/kaszą manną (spód i brzegi). Masę przelewamy do foremki. Uderzamy kilka razy o blat, by pozbyć się ewentualnych pęcherzyków powietrza i wkładamy do piekarnika. Pieczemy przez 50 minut.
Upieczone ciasto wyjmujemy i odstawiamy do całkowitego wystygnięcia. Gdy ciasto będzie chłodne zabieramy się za toffe. Do garnka wlewamy wodę i wsypujemy cukier. Gotujemy na małym ogniu przez 15 minut. Cukier zacznie się karmelizować – to czy jest już gotowy najlepiej sprawdzić zanurzając a nim łyżeczkę i zostawić małą kropelkę na talerzyku obok, desce lub nawet na brzegu garnka. Zabierając łyżeczkę z powrotem do góry po dotknięciu powierzchni, kropelka karmelu powinna się lekko ciągnąć. W tym momencie dodajemy śmietankę sojową i dalej gotujemy na małym ogniu, co chwile mieszając. Po około 10-15 minutach zestawiamy garnek z ognia. Gdy lekko przestygnie polewamy nim ciasto. Na wierzch sypiemy płatki migdałów i jeśli macie/chcecie układamy np. miechunkę, jagody goji lub inny owoc. Tofurnik wkładamy do lodówki na całą noc lub minimum 5 godzin. Schłodzony smakuje najlepiej!
Brak komentarza